poniedziałek, lipca 16

flowers, flowers, flowers...


Zakopane no i w sumie... po Zakopanym :(.
co do samego Zakopanego... nie chciałam wracać. Było mi tam wspaaaaaaaniale. Cudowni ludzie, cudowne miejsce! Wrócę, obiecuję. Może nie z tymi samymi ludźmi, ale Murzasichle jeszcze będzie moje!

Zabieramy się z ryhą od pewnego czasu do zmiany nazwy bloga, wyglądu i ogólnej metamorfozy. Wcale się nie zdziwie, jak jeszcze na dniach to się stanie. Czas najwyższy, bo różowy dość mocno się ze mną gryzie haha :p






 







Postawiłam bardziej na minimalizm, bo jako, że wygoda najbliższym mi przyjacielem, to nie wyobrażam sobie nosić na sobie 58 warstw przy temperaturze wyższej niż 30 stopni :D 

top : No name - SH
skirt: No name - SH + diy
belt: bershka
shoes: CCC
bracelet : apart + trochę szczęścia


na koniec, z cyklu: pochwal się głupotą!






3 komentarze:

Modny Adres pisze...

Kroj topu - swietny:) Uwielbiam taki dekolt!

Jastrzębianki pisze...

Ala wygląda prześlicznie! Jestem po prostu zakochana w twojej spódniczce!
Pozdrawiamy cieplutko i życzymy udanych wakacji dziewczyny! : ))

M. Ersa Adiprasetya pisze...

nice outfits! you have a good style :)


Hei Echa!